Historia, które mnie stworzyła pozwoliła mi nauczyć się mnogości dziedzin życia, stałem się prawdziwym wielowymiarowym człowiekiem. O ile każdy jest jakąś wibracją, ja jestem w tym świecie przestrzenią, w której każdy może być sobą. Dzięki temu doskonale dzisiaj rozumiem ludzi, doskonale wiem co się wokół mnie dzieje nawet kiedy nie patrzę, dzięki temu potrafię znaleźć sposób na przeżycie wszędzie.
Marzę o zastaniu kimś, kto przez własną pracę udowodni ludziom, że nie ma znamy granic, a wszelkie przeciwne myślenie to jak wydawanie sobie wyroku „tak musi być”. Obserwując świat uświadamiam sobie, że mam tutaj wiele do powiedzenia, a także zrobienia. I chce aby moje nazwisko zostało zapisane w historii, bo w ten sposób chce oddać hołd ludziom, dzięki którym jestem tu gdzie jestem. Nie mogę zostawić świata jaki stworzyłem sobie od dziecka i jaki mnie otaczał, ponieważ wszelkie błędy jakie popełniłem są jak blizna, a ja chce moje blizny nosić jak medale, dając lekcje. Wyszedłem więc poza cały schemat i zacząłem rozwój od zera z pełnym pokorą sercem. Pamiętając o tym co zostawiam, czerpiąc siłę z miłych chwil. Ponieważ jak mogę coś osiągnąć, nie wybaczając najpierw samemu sobie.
Uprawiam aktywnie sporty, czytam książki. Wymyślam ciągle coś nowego- często są to abstrakcje- które pozwalają w niesamowity, szybki sposób rozwijać mózg i powiększać jego możliwości. Dążę daleko, mogę powiedzieć, że horyzont to tylko punkt, w którym będę jutro- na drodze do celu w samorealizacji. Często spotykam się z określeniem, iż jestem szalony- podobnie, jak nazywany był każdy w historii, kto osiągnął wielki sukces, chciałbym być takim szaleńcem jak bracia Wright, Einstein, czy Tesla.
Najważniejszym motywem przewodnim w tej całej „grze” zwaną życiem jest coś, co George Bernard Shaw ubrał w słowa, które budzą dreszcze na moich plecach, a brzmią one: „Ludzie, którzy coś osiągają na tym świecie, to ci, którzy nie znajdując sprzyjających warunków do działania, sami je tworzą”
A zwieńczeniem tego wszystkiego jest wdzięczność jaką chcę uczcić pamięć mojego ojca Jana Gogola, a także całej mojej rodziny, Grażyny Gogola, Anety Karbownik, Wiktorii Karbownik i Stefanii Kowalczyk. Dziękuję za to, że jesteście.
3 listopad 2015r.
„Ja”
Jako dusza, znalazłem swój pojemnik
w ludzkim ciele,
choć czasem cierpi
jest dla mnie przyjacielem
Lubi się wywyższać, być najlepszy
lubi czekoladę, śmiech, sól i pieprzyć.
Nosić dresy, skórę i swetry
zapachy paco rabanne i liści mięty.
Chodzi wyprostowany, choć bywa słaby psychicznie
ma silną osobowość – to ironiczne.
Jest erotomanem, większość z seksem kojarzy
samiec alfa, który nigdy nie przestaje marzyć.
Bał się wszystkiego, lecz ze wszystkiego wyrasta
skromny, choć charakteryzuje go najwyższa kasta.
Jestem jego duszą, wspomniałem na wstępie
jak ciało w którym jestem- wyrażam się chętnie.
Kiedy wejść, a także
którą dziurą- wiem.
Jestem szalony, nieprzewidywalny
i nigdy nie odkryjesz kiedy Cię zjem.
Każdy neuron pędzi pod moim okiem
w serotoninie swoją duszę moczę.
Trudno określić jaką mam naturę
pragnę gryźć, dusić a zaraz masować piórem
na podłodze, na dworze lub za biurem
biliardy doznań – lubię związać sznurem.
Myślisz o seksie, czy znasz mikrotubule?
Wygrywam będąc wilkiem, muchą czy szczurem.
Na piersi noszę medalion,
klucz i krzyż.
Choć spadam w dół
bez ustanku, pnę się wzwyż.
Chcesz poznać siebie? Podejdź
znam instalacje, która oświetla Twe zwoje.
Śmieje się, płaczę, głównie robię za błazna
>i tylko ode mnie zależy
którą pokażę Ci twarz
i która przemówi do Ciebie warstwa.
Choć jestem nieprzeciętny, mam dar Minosa
umiem zamienić wszystko w sztabki złota.
Żyję jako obserwator, głównie robię za błazna
jako wilk, mucha czy szczur – fizyczność jest nie ważna.
Tworzymy jedność, idealna harmonia
jak zachowanie ciał w kosmosie.
Kocham ludzi, bo kiedy słysząc mądre słowa dłubią w nosie
a to co łączy mnie i Ciebie to zwykła ironia.